@article{Sulimowicz_2016, title={Dwa spotkania ze sztuką turecką}, volume={27}, url={https://karaimi.home.pl/_czasopisma/index.php/awazymyz/article/view/69}, DOI={10.33229/az.69}, abstractNote={<p>Niezwykłe obrazy <br>malowane na wodzie <br>i finezyjne kompozycje <br>z arabskich liter.</p> <p>Dzięki Instytutowi Yunusa Emre, instytucji promującej na świecie język i kulturę turecką, w lutym i marcu br. miłośnicy Orientu mieli okazję poznać bliżej dwa rodzaje tradycyjnej sztuki tureckiej: <em>ebru</em>, czyli tzw. „malarstwo na wodzie” oraz kaligrafię i iluminację. Jako że w obu tych wypadkach sztuka łączy się z pismem i książką, idealnym miejscem do zaprezentowania dzieł było Archiwum Główne Akt Dawnych na warszawskim Nowym Mieście.</p> <p>Pierwsza wystawa, otwarta 17 lutego, prezentowała dzieła Alparslana Babaoğlu, współczesnego mistrza kunsztu barwienia papieru<em> ebru</em>. Choć Turcy nie byli wynalazcami tej metody, znanej na Wschodzie od wieków i stosowanej od Japonii po Iran, to oni jednak udoskonalili ją i wprowadzili na prawdziwe wyżyny artyzmu. Na czym polega <em>ebru</em>? Jest to metoda przenoszenia płynnych barwników z powierzchni wody na papier i wytwarzania wielobarwnych marmurkowych deseni. Wodę zagęszcza się i nadaje jej lepkość poprzez dodanie specjalnych substancji, najczęściej gumy tragakantowej. Po wlaniu do prostokątnego naczynia wielkości takiej jak kartka papieru, która ma być barwiona, pędzlem z końskiego włosia nanosi się na jej powierzchnię uprzednio przygotowane barwniki. W klasycznej ebru były to substancje mineralne, ucierane na proszek i mieszane z wodą oraz kilkoma kroplami... żółci wołu. Unoszące się na powierzchni farby tworzą barwne plamy, lecz kolory nie mieszają się ze sobą. Cienkim patyczkiem, igłą czy grzebieniem można je „rozciągać”, układać w fale, spirale, formować w rozmaite kształty. Następnie wystarczy nakryć wszystko kartką, by barwniki wsiąkły w papier, po czym zdjąć ją i wysuszyć. Na arkuszu powstaje „marmurkowy” wzór – za każdym razem nieco inny, bo unoszące się na wodzie pigmenty lekko zmieniają położenie.</p> <p>Mozna w ten sposób stworzyć nie tylko fantastyczne desenie z barwnych fal, oczek czy żyłek, lecz także motywy kwiatowe: tulipany, goździki, hiacynty, stokrotki, bratki. Również tego rodzaju dzieła można było obejrzeć na wystawie. Dekoracje mają często symetryczny układ – papieru <em>ebru</em> używano bowiem do wyklejania okładek książek, ten sam motyw powtarzał się na wewnętrznej stronie okładki i pierwszej karcie. Marmurkowy papier chętnie stosowano także w kaligrafii – kartkę przed położeniem na wodzie pokrywano w wybranych miejscach substancją, która nie pozwalała wchłonąć barwnika. Powstawały w ten sposób puste pola, na których <em>hattat</em>, czyli kaligraf, wykonywał później napisy.</p> <p>I to kaligrafia właśnie była tematem drugiej wystawy, otwartej w tym samym miejscu 3 marca br. Pokazano na niej prace pochodzące z kolekcji gromadzonej przez instytucję finansową Albaraka Türk. Były to zarówno kopie klasycznych dzieł kaligrafii osmańskiej, jak i oryginalne kompozycje współczesnych mistrzów trzcinowego piórka. Podczas wernisażu zebrani mieli okazję dowiedzieć się więcej o niezwykłej sztuce arabskiej kaligrafii z ust małżeństwa specjalistów w tej dziedzinie, prof. Dermana Uğura i prof. Çiçek Uğur.</p> <p>Obowiązujący w islamie zakaz sporządzania wizerunków istot żywych przyczynił się do niezwykle bujnego rozwoju ornamentyki, a jednym z jej najważniejszych elementów było pismo arabskie. Kaligrafię w świecie muzułmańskim zwykło się uważać za królową sztuk. Turcy zetknęli się z nią po przyjęciu islamu w X wieku, ale dopiero po zdobyciu Konstanty-nopola w 1453 r. stworzyli własną jej szkołę, która rozwijała się aż do XX w., gdy reformą Mustafy Kemala Atatürka zastąpiono w roku 1928 alfabet arabski łacińskim. Dziś dawna sztuka odradza się i coraz więcej Turków poszukuje w harmonijnych krzywiznach arabskich liter estetycznych i duchowych doznań, sposobu artystycznego wyrazu.</p> <p>***</p> <p>W osmańskiej kaligrafii stosowano wiele duktów, czyli krojów pisma. Do najpopularniejszych należały sülüs, nesih, muhakkak, reyhani, rika, a także pochodzący z Persji nastalik, dobrze nadający się do zapisu języka tureckiego. W korespondencji urzędowej używano specjalnego duktu divani. Kaligraficznie pisano nie tylko książki i fermany, ale także różnego rodzaju napisy łączące funkcje informacyjne z dekoracyjnymi. Tablice z wykaligrafowanymi cytatami z Koranu, modlitwami, sentencjami były wieszane na ścianach w meczetach i do-mach, stanowiąc swojego rodzaju ekwiwalent europejskich obrazów. Przykładem mogą być tzw. hilye, napisy sławiące fizyczne i duchowe zalety Proroka – takie inskrypcje sporządzone duktem nesih również pokazano na wystawie.</p> <p>Specyficznym rodzajem dzieła kaligraficznego była<em> tuğra</em>, swojego rodzaju „podpis” sułtana, kompozycja złożona z imienia władcy, imienia jego ojca, tytułu (np. <em>han</em> ‘władca’ czy <em>muzaffer</em> ‘zwycięzca’) oraz krótkiej modlitwy za jego pomyślność. <br>Pisano trzcinowym piórkiem. Jego szerokość zależała od duktu pisma i wielkości inskrypcji – duże napisy, widoczne z daleka, sporządzano w odmianie <em>celi</em> (czyt. dżeli) ‘wyraźny’, np. <em>celi sülüs</em>, <em>celi talik</em>. Piórko przycinano specjalnym nożykiem <em>(kalemtraş</em>) na podkładce (<em>makta</em>) z drewna, z wstawioną płytką z masy perłowej lub kości słoniowej. By nie ułamało się albo nie stępiło, uderzając o dno kałamarza <em>(hokka</em>), do naczynia wkładano kłębuszek jedwabnej przędzy. Atrament (<em>mürekkep</em>) przygotowywano z sadzy. Kolorowe tusze były stosowane rzadziej. Używano też złotego, zrobionego z roztartego na proszek szczerego kruszcu – dzięki temu nawet najdawniejsze wykonane nim inskrypcje nie tracą nic ze swego blasku mimo upływu stuleci.</p> <p>Papier, na którym powstawały kaligrafie, musiał być specjalnie przygotowany. Jego powierzchnię wygładzano i nabłyszczano, pokrywając ją specjalną zaprawą na bazie najczęściej białka jajek, ale używano do tego też różnych innych substancji, jak na przykład sok z arbuza. Podłoże było tak zaimpregnowane, że w razie pomyłki można było napis po prostu zetrzeć palcem. Dokumenty urzędowe pisano jednak na papierze niewygładzonym, w który atrament mógł wsiąknąć – tego, co zapisano, nie można już było w żaden sposób wymazać.</p> <p>Na wystawie pokazano przykłady kaligrafii typu <em>müsenna</em>, czyli lustrzanych, gdzie lewa strona kompozycji stanowi odbicie prawej. Tworzono je w następujący sposób: po prawej stronie arkusza kreślono napis, po czym papier składano na pół i delikatnie nakłuwając szpilką, zaznaczano tekst na lewej połowie. Potem zgodnie z zaznaczeniami wykonywano drugą część napisu.</p> <p>Odczytanie kaligrafii wymaga nie lada wprawy, w tej sztuce bowiem na pierwszy plan wysuwają się walory estetyczne, dlatego litery, wyrazy są często przesuwane, grupowane, przeplatane ze sobą w nietypowy sposób. Kompozycje wpisywane są w okrąg, owal, kształt kropli, czasem przyjmują fantastyczne formy ptaków czy owoców.</p> <p>Gdy kaligraf skończył pracę, książkę czy panel z inskrypcją należało jeszcze odpowiednio ozdobić, by mogły w pełni cieszyć oko.</p> <p>Sztuka iluminacji zwana <em>tezhip</em> ma w Turcji tradycję równie długą, co sama kaligrafia. Do iluminowania używano farb nanoszonych pędzelkiem o cieniutkim zakończeniu. Iluminator, czyli <em>müzehhip</em> domalowywał nim stylizowane roślinne motywy, tworzące obramowania, medaliony. Oprócz farb kolorowych chętnie posługiwano się złotą, a także drobnymi płatkami złota, którymi posypywano papier pokryty uprzednio białkiem jajka.</p> <p>***</p> <p>Goście obu wernisaży mieli zapewnioną ucztę nie tylko dla oczu, ale i uszu. Pierwszy uświetnił występ zespołu Naneli Lale wykonującego na tradycyjnych instrumentach klasyczną muzykę turecką. W swoim repertuarze ma on między innymi utwory Alego Ufkiego Beya, czyli... Polaka, Wojciecha Bobowskiego, siedemnastowiecznego muzyka, dyplomaty i tłumacza na sułtańskim dworze. Podczas otwarcia drugiej wystawy swe umiejętności zademonstrował chór Nihavend specjalizujący się również w klasycznym repertuarze, występujący w nader międzynarodowym składzie, a mianowicie złożony z pań z Polski, Ukrainy, Iranu i Pakistanu. Urokliwa pieśń „Uyan Ey Göz-lerim Gafletten Uyan” (Zbudźcie się, moje oczy, zbudźcie z roztargnienia), skomponowana przez Alego Ufkiego do słów wiersza napisanego przez sułtana Murada III, porwała do śpiewu turecką część widowni.</p> <p>Prezentowane na obu wystawach przykłady ebru i kaligrafii wzbudzały podziw zwiedzających egzotycznym wdziękiem i starannością wykonania. I zapewne u niejednego budziły myśl: ach, jakby tak mieć to, czy tamto u siebie w domu… Nabyć, niestety, dzieł nie było można, ale kto kreatywny, może przygotować własne „marmurki” czy osmańskie sentencje – Instytut Yunusa Emre organizuje kursy ebru i kaligrafii. Warto więc zaglądać na fanpage tej instytucji: <a href="https://www.facebook.com/yeevarsova">https://www.facebook.com/yeevarsova</a>. I odważyć się spróbować swoich sił w tradycyjnej sztuce tureckiej.</p>}, number={1 (50)}, journal={Awazymyz. Pismo historyczno-społeczno-kulturalne Karaimów}, author={Sulimowicz, Anna}, year={2016}, month={mar.}, pages={20–23} }